[Zwrotka 1: Marceli Bober]
Nagle wszyscy dookoła zaczęli mieć we mnie wiarę
Z jednej strony super, z jednej niedoskonale
Telefon, Miłek podaje lokalizację
Zamawiam Uber, w momencie odbieram trakcję
A, zapomniałem - wcześniej skoczyłem po flaszkę
Myślę, co by było gdybym żył wbrew moich pragnień
Występowałem przed szereg od zawsze
"To był Marcel" pokazywali palcem na mnie
Mam w sobie tyle samo dobra, co nienawiści
Bruk szlifowany z liśćmi, nikt nie pytał o korzyści
Ja i moi bracia czyści, takie lubimy cipki
Smak gorzkiej mięty i słodkiej pigwy
Gdzie byś nie był i tak wszędzie jest to samo
Nic nie mówiono, nic nie widziano
Gdzie byś nie był, każdy chce pokonać bagno
W drodze po siano zmuszeni mijać się z prawdą
[Refren: Miły ATZ]
Yo, to trochę pato styl, bądźmy szczerzy
Gdy go słucha Twoja córka, a nie ćpuny i dilerzy, o
I gdzie byś nie był, każdy swoją miarą mierzy
Gdzie zaczyna się granica doznań, a gdzie, kurwa, przeżyć
To trochę pato styl, bądźmy szczerzy
Gdy go słucha Twoja córka, a nie ćpuny i dilerzy, o
I gdzie byś nie był, każdy swoją miarą mierzy
Gdzie zaczyna się granica doznań, a gdzie, kurwa, przeżyć
[Zwrotka 2: Miły ATZ]
Urodziłem się w syfie kamienicy bram WLKP
Niejeden żeby przeżyć brał niejeden gram na klatę
Oszczane klatki, alkoholicy i siedmiolatek
Rodzice na pełen etat w walce o dostatek
To nie świat z teledysków dla nastolatek, chłopie
Widziałeś w życiu tyle zła, ile wiesz o hip-hopie
Nie przeżyłbyś dnia, Ty i Twoja fama w tym sąsiedztwie
Ja mam to w DNA, choć z czasem to unicestwię
A jak nie widziałeś dna, zostań w swym królestwie
Gdzie jedyne zagrożenie w życiu to brak paska na świadectwie
Ciesz się, mnie pochodzenie nie peszy
Mam na nodze stary Vans, to nie lans high fashion
Nie jesteś jednym z nas, ciągnie Cię do błysku fleszy
I to nie różnica klas, chodzi o to, kto w co wierzy
Na bani multitask, sound hatów i talerzy
Nie da Tobie tego blask ani rodzice maklerzy
[refren: Miły ATZ]
Yo, to trochę pato styl, bądźmy szczerzy
Gdy go słucha Twoja córka, a nie ćpuny i dilerzy, o
I gdzie byś nie był, każdy swoją miarą mierzy
Gdzie zaczyna się granica doznań, a gdzie, kurwa, przeżyć
To trochę pato styl, bądźmy szczerzy
Gdy go słucha Twoja córka, a nie ćpuny i dilerzy, o
I gdzie byś nie był, każdy swoją miarą mierzy
Gdzie zaczyna się granica doznań, a gdzie, kurwa, przeżyć
[Zwrotka 3: Peja]
Za ten nożyk do tapet ląduje na dywaniku
W dupie prawie jeden promil, a mówili mu "chłopczyku"
Bardziej od spektakularnych wyników on wolał przemoc
Bardziej zło pociągało go niż hobby innych kolegów
Lubił to, gdy pali się, kiedy mijał ich na przerwach
Karmił się ich strachem, chociaż sam był cały w nerwach
W domu sypiał pod przykryciem lęków, na głodniaka
Bo to nie był zwykły dom, raczej melina pijaka
I znów kolejna draka, na głośnikach Slums Attack
I tak wpisywał się z klasą w story trudnego dzieciaka
Nie ukończył szkoły średniej, w szkole życia - magisterka
Wciąż tylko dziesiony, pobicia, drobna dilerka
Pierwszy wyrok, zanim zdążył włożyć jakiejś pannie
Wcześniej zdążył jej przyłożyć i nakrzyczeć "jebać psiarnię"
Pato styl, zaręczam Ci, że raczej skończył marnie
Niejeden się z tym rodził, lecz niewielu to ogarnie
[Refren: Miły ATZ]
Yo, to trochę pato styl, bądźmy szczerzy
Gdy go słucha Twoja córka, a nie ćpuny i dilerzy, o
I gdzie byś nie był, każdy swoją miarą mierzy
Gdzie zaczyna się granica doznań, a gdzie, kurwa, przeżyć
To trochę pato styl, bądźmy szczerzy
Gdy go słucha Twoja córka, a nie ćpuny i dilerzy, o
I gdzie byś nie był, każdy swoją miarą mierzy
Gdzie zaczyna się granica doznań, a gdzie, kurwa, przeżyć