[Zwrotka 1: Ricci]
Liczę euro quattro cinque seicento
Się nie patrze na tych z dołu co jak Benevento
Bania czysta jak rasa tabula
W moich snach tylko Apulia, Apulia
Molka działa na te nimfy one nie chcą skuna
Są odcięte jak laguna laguna
Te twarze to są mary, precz jak komuna, precz jak komuna
Po siano nie po pomoc, twoja łapa jak struna, twoja łapa jak struna
Jestem jak Pazzini, jak Cassano
Długo nie zasiedzę, ale wezmę moje siano
Ona wydygana czy mnie ujrzy rano
Ona mówi, że nie jara Nevad, ale ma już Parano
[Bridge: Ricci & Benito]
Nikt tu nie ma koki za Boliviano
Po śladach widać z czym biegano
Tamten wisi a kiedyś mu wisiano
Przez te LV ziomki mają Parano
Nikt tu nie ma koki za Boliviano
Po śladach widać z czym biegano
Tamten wisi a kiedyś mu wisiano
Przez te LV ziomki mają Parano
[Zwrotka 2: Benito]
Płacił prochy mu sypano (płacił prochy mu sypano)
Nie płacił jego prochy rozsypano (nie płacił jego prochy rozsypano)
Stał twardo na cienkim lodzie
Interesowało tylko to, co w modzie
Na pieniądze mówił "dzięki Boże"
Jeszcze chce nowy Rolex i nowe Porsche, bez dachu może
A na trybunie VIP loże
Życie to jeden moment moment
Łatwo powinąć tu nogę
Jutro mieli z tym skończyć wczoraj skończyli w Poggioreale, Poggioreale
Kieszeń już pusta, ta sztuka odeszła, a wszyscy mówili, że lepsza była niż Biennale, niż Biennale
Na ulice wyjdziesz raz mówią, że wtedy nie wrócisz już wcale
Miałem parano, że z drzwiami wpadną mi rano
A dzisiaj legale wpada mi siano, a życie nigdy za kare