[Zwrotka 1: Jan-rapowanie]
Gdy patrzę w twe oczy zmęczone jak moje to um... nienawidzisz tego miasta
Morze plotek, idiotów, idiotek, w dziurach z petów cały tapczan (yeah)
Ten jest z tamtą od niedawna, także z tamtym krzywo
Bo coś tam kminili start-up ale się nie wydarzyło, joł
I tak chuj by z tego wyszło, został na kelnerce w bistro
[Zwrotka 2: Jan-rapowanie]
Miały być studia, póki co jest kurs barmański
Jakoś się zakręci, przy okazji się potańczy
Życia Ci nie będą układali starzy, jeszcze nawet nie widzieli tatuaży
Wszyscy tak żyją, więc chyba jest git, a dziekan skurwysyn wciąż robi Ci loda
I tak w dymie płyną te najlepsze dni, wszystkim się podoba
[Refren x2: Jan-rapowanie]
Ostre koło, analog photo, piesek adopciak i najlepsze zioło
Zniżki dla gastro, żul współlokator
Ty to to miasto
[Zwrotka 3: Jan-rapowanie]
Cześć, she/her, hm, okej
Dziś dla Ciebie niewidoczny tak jakby stał z ulotkami jeszcze wczoraj, a chuj takie mosty można palić
Tu się nie da zniknąć, to jest hardcore disco Naważone piwsko, ciągle nie chce wyschnąć
Szukamy siebie a wpadamy na tych samych, chociaż trudno powiedzieć czy my w ogóle się znamy
Otumanieni chemią, w poszukiwaniu rzeczy które nam cokolwiek zmienią i tak jesień za jesienią leci
A przecież wszyscy uśmiechnięci, nie pytaj o przyszłość bo to nie jest wcale seksi
(A przecież wszyscy uśmiechnięci, nie pytaj o przyszłość bo to nie jest wcale seksi)
[Refren x2: Jan-rapowanie]
Ostre koło, analog photo, piesek adopciak i najlepsze zioło
Zniżki dla gastro, żul współlokator
Ty to to miasto