[Zwrotka 1]
Co mam bracie ci powiedzieć wystarczy wyjrzeć przez okno
Z powietrza ludzie mokną albo świeci jak stroboskop
Nie dostrzegasz małych rzeczy, biegniesz i masz wyjebane
Ludzie tak jak śmieci z popiołem lecą i amen
Ty masz kase, zawsze szame i kochanego tate
A prujesz do kolegi którego tato jest katem
Elo, podejdź i zatrzymaj się tutaj na chwile, ziomek
Szanujesz swojego kolegę czy lubisz jego kabone, ole
Na dachu stanął ziomek, chemia wykręca korki
Na głowę święcona wode, nieboszczyki, czarne worki
Weź zatrzymaj się na chwile, lata lecą, życie płynie
Co zrobiłeś by się odbić i pomóc swojej rodzinie
[Refren]
Weź zatrzymaj się brat
Bo kończy się już świat
Mam dosyć, idę dalej
Tu gdzie ludzie ciągle mokną
Biegniesz nie widzisz nas
Drzewo przewraca las
Ziomek nie oszalej
Bo się zgasisz jak stroboskop
[Zwrotka 2]
Chciałbym opowiedzieć ci tu wiele, ale nie dam rady
No bo dotrzymam słowo, z parapetu lecą ptaki
Znali się dzieciaki przecież, nawet pili pierwsze wino
Pierwszy proszek mocno czesze, pierwsze loty przed policją
Zatrzymaj się tu na chwile, jesteś warty co ma chara
Wczoraj obiecałeś będziesz by dzisiaj wszystko poskładać
Ludzie biegną tak jak harty, piana z pyska i bajlando
Pod butami leżysz marny, liczy chemia, seks i banknot
Popalone styki wchodzę i dziele ostatnią kromką
Ludzie biegną po betonie, biegną konie, pada mocno
Już nie widzisz tu że leże, nawet łez matuli swojej
Znów przechodzisz obojętnie, samobóje polska, ole
Przez okno zagląda ziomek i nie widzi tu że płaczesz
Oni widzą to że toniesz, krople lecą na parapet
Dziś za Ciebie mówie pacierz, weź zatrzymaj się na chwile
Posłuchaj co chce powiedzieć, mówię źle to niech zamilknę loco
[Refren]
Weź zatrzymaj się brat
Bo kończy się już świat
Mam dosyć, idę dalej
Tu gdzie ludzie ciągle mokną
Biegniesz nie widzisz nas
Drzewo przewraca las
Ziomek nie oszalej
Bo się zgasisz jak stroboskop