Yung Adisz
Fratello
[Zwrotka 1: gott]
Jebie mnie to ile razy już palił się las
Kręcę se hity, noszę Adidas
Noszę ja najki outfit
Kręcę se wsadzam do supreme bag
Mercedes daje gaz, gaz
Kocham tak zwiedzać świat, świat
Kocham tak zwiedzać kolejny raz Berlin
Kiedy palę blanta pod Alexa-platz
Noszę se czapkę na bani jak [?]
Policja nie zbiera moje opłuszki
Bloki pytają kiedy nawinę coś jak Scirocco
Nigdy nie nawinę albo jak będzie ochota
Czasem pojebany jestem, nie piję na korkach
Nie jestem murarz, nie walę ja tynki
Ale jestem gdzie wylany cement
Rodzina, familia, nie zapomnę bracie
Pomogę ci z twoim biznesem
Wyciągnę zawsze ja pomocną dłoń
Wyjebie z dyńki jak Zine Zidane
Każde konflikty wyjebane w kosz
Wrogowie boją znowu się nas bać
I zobacz jak to wszystko bywa
Życie to nie tylko mordo liczba (liczba)
Rodzina duża jak Grove Street
Rodzina duża jak Grove Street
Nie liczę nawet na obrączki
Liczyłem na [?] obrączki
[Zwrotka 2: yung adisz]
Faza na maksa, w systemie mam prochy
W klubie nie pizda, w plecaku mam kosy
W dzień walę kwasa, nie sypiam po nocy
Adisz na solo, ja nie chcę pomocy
Adisz w budynku, uważaj na siebie
Jestem pijany i pluję na ciebie
Gdzie poszły dupy i gdzie narkotyki
Palę gibona i antybiotyki
Dobrze się czuję, nie idę na chate
Suka na bombie, wyrucham ci szmatę
Gucci mój plecak i Gucci mój pasek
Przestań pierdolić i dawaj mi kasę
Dawaj mi kasę
Dawaj mi kasę, pierdolę szkołę, rozjebię ci klasę
Jeśli ci ufam załatwię ci pracę
Czarne biznesy, ja braci nie tracę
Palę se lolo, na czapce Polo
Jeśli nie ziomek to płacisz za promo
Z tej strony Adisz, na życie mam plan
To ci dresiarze, Adisz, WiFi Klan