[Zwrotka 1: Cywinsky]
I put on for my city, leci Jeezy, jakbym miał skończyć z tym
O szesnastej uzbrojony w perłę w ręku w czwartek rano
Jakbym mógł znaleźć portfel, spokój ducha kupiłbym
Plus dziś nie z marszu ruszył po najprostsze zadania
Sushi brak w lodówce i chilijskiego wina
Mimo to Blacc Hollywood mi poranek umila
Zapomniany jestem i końcówka rozmyta
Zaciera się obraz, taki efekt motyla
Zgubię ją w takim tłumie, leci Jeezy, jakbym miał skończyć z tym
[Zwrotka 2: Bonson]
Krew na butach, znów jest ciężko wstać
Nie mam klucza, gdzieś telefon spadł
Nie ma chuja, czuję, że to znak, ta natura
Psuje mnie od lat, znów mnie ciężko wstać
Bluza w błocie i pod paznokciem syf
Chuj na koncie, jak tak można w ogóle żyć
I wejdę na fanpage powyzywać trochę bliźnich
Później skasuje post, bo chyba trochę wstyd mi
Śniadanie, teleexpres, jak wstaję - niebezpiecznie jest
W kiblu ląduje mój posiłek, nie jem więcej, wiesz
Serce nakurwia, jakbym wciągnął kilo
Odpalam szluga, rzygam, pytam po co było
Ktoś znowu dzwoni, pyta czy jestem na chacie
Jak dotarłem i że wczoraj to był zacier
Nie pamiętam, jak ogarnę to Cię złapię
Cześć, siema, piątka i mam już raczej po wypłacie, bomba
[Zwrotka 3: Cywinsky]
Cukierniami, panna przez sny
Mówiła, że lubi jak płynę dziś
Cukier na tak, pamiętam smak
Pamiętam wszystko na bank
Miałem zacząć myśleć o rodzinie
Czuję, że z nurtem znów dziś popłynę
Na pewno, uśpiłem sumienie, ja wiem
Smak cukru pomaga mi, kiedy chcę
Zerkam ze smugą na obliczę swe
Nie liczę minut i zer
Nie liczę minut i zer
A jednak, czasami obudzę się i sięgam do kieszeni
Ale nic nie pamiętam
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]