​Gibbs
Toksyny
[Intro: Opał, Gibbs]
Za wszystko, co połączone na zawsze, w strachu przed zatrutym światem
Odbieram we mnie obawę (Obyś nie musiał jej poznać)
Nosimy w sobie otwarcie przeczucie, że kiedy spadnę
Odnajdę drugie dno na dnie

[Zwrotka 1: Gibbs]
Ile muszę dać, tyle nie mam dziś, nonstop odkopuję po trochę win
Rosną cały czas wymagania, by nie wychodził plan, żebym sam nosił mniejszy krzyż
Nie poczuję szybko się wolny, póki nie pokonam w sobie toksyn
To przez wygórowane normy, obiecałem trucht, ale czeka nowy pościg
Ze sobą ciągle mam pogoń, hej, podporą dla mnie, jak słowo jest
Grobową ciszą przez życie przejść
Chyba nie uda się już nigdy, odkąd sam nie potrafię odpocząć
Zawszе na maksa i pod prąd, nawet, jak farsa i matłoch
To, co było złe było też moją bronią

[Refren: Gibbs]
Za dobry na zło, zabiеrz mnie w przestrzeń daleko stąd w rozmazane tło
Za młody w nas głos, ostatni refren wykona blok
Niech usłyszą, kiedy woła, choć to niemy krzyk
Nie możemy więcej oddać zmarnowanej krwi
Choćby była droga prostsza
Obyś nie musiał jej poznać

[Zwrotka 2: Opał]
Masz ostatnią chwilę, by zranić, za parę sekund będę nieśmiertelny
Wszystko przez prev'ki, jak głosy, mówiące nam o samotności — to już tylko szepty
Grind'owałem to latami, a plony układam warstwami, nic nie wiesz o presji
Na wypadek gdybym zapomniał uwiecznić, że ta droga za mną to tak samo droga ucieczki
Zatruty wzrok, niczym rentgen — przebija splot, potem serce
Zaplanowałem ucieczkę, w tym mieście wszędzie czuć poliester
Powietrze wypala we mnie, wnętrze, jak ciężki detergent
Przez to poczujemy chemię wreszcie, jak już odnajdziesz mnie we mgle
[Refren: Gibbs]
Za dobry na zło, zabierz mnie w przestrzeń daleko stąd w rozmazane tło
Za młody w nas głos, ostatni refren wykona blok
Niech usłyszą, kiedy woła, choć to niemy krzyk
Nie możemy więcej oddać zmarnowanej krwi
Choćby była droga prostsza
Obyś nie musiał jej poznać

[Outro: Opał]
Za wszystko, co połączone na zawsze, w strachu przed zatrutym światem
Odbieram we mnie obawę
Nosimy w sobie otwarcie przeczucie, że kiedy spadnę
Odnajdę drugie dno na dnie