Kafar Dix37
Co nas kształtuje
[Verse 1: Michrus]
Wiele sytuacji kształtowało moje życie
Niewiele jest tych, tych, którymi się szczycę
Nie, wierz lub nie czasem szczęście czasem pech
Czasem dobry uczynek, a czasem grzech
Śmierć bliskiej osoby skłania do przemyśleń, wierz mi
Tak już jest, wiesz, w krew nawyki weszły
Kocham te nawyki, przez nie ludzie będą lepsi
Przynajmniej w to wierzę, to na tyle w kwestii
Druga sprawa teraz przyjemność nie dramat
Oprawiony w kilometr o gramach i zasadach
Podróżuję, zwiedzam, jaram, pozdro bracia
Pozdrowienia w europejskie miasta (miasta)
Trzecia akcja to ci bracia w tych miastach
Ci w areszcie i ci na wakacjach
Ci weseli i ci smutni wszyscy
Z ich doświadczeń też mam korzyści
Tylko głupiec nie uczy się na błędach
Jak dostanie kopa w dupę krótko ból pamięta
Bogaci są ci dla których one dużo znaczą
Ci co wiedzą o co chodzi w wiedzę się bogacą
[Verse 2: Kafar]
Ja miałem tu szczęście, że od małolat
Nawet kiedy ojciec pochlał to do domu wracał
Rano wstawał i jak głupi zapierdalał byśmy mieli
Co włożyć do gara, matka mu wierzyła, wybaczała
Nawet kiedy była kasa, to się nie szwendała po zakupach
Tylko oddawała całe serce, ja miałem to szczęście
Gdy zaginął brat, odnaleźliśmy brata
I pamiętam jak niejeden z was wtedy nam pomagał
Miłość za spędzone razem lata, miłość i szacunek za to dla was
Choć ekipa coraz większa, to trzeba pamiętać
Życie nam pokaże, w jakim składzie będzie żyć nam dalej dane
Czas nie tylko zmienia twarze, ale także nasze serca
Czas i pieniądz to morderca ludzkich planów, ludzkich marzeń
Elo Dix, Dix na przetrwanie
[Verse 3: Saful]
Pamiętam te czasy, gdy nie miałem nic
Nie miałem z kim gadać za to miałem się z kim bić
Z zewnątrz tylko słyszałem - jesteś zły
Potem w domu musiałem skrywać łzy
Nawet nie wiesz jak świat podstawówki
Potrafi być dla dzieciaka okrutny
W domu przecież też nie było lepiej
Pytałem tylko Boga czemu taką biedę klepie?
Chcieli mnie oczerniać, ciążyła zła sława
Musiałem się stawiać, a potem dostawać
Teraz z perspektywy czasu dobrze widać
To była nauczka losu za zdeptaną przyjaźń
Potem nadeszło nowe życie, nowa szkoła
Zacząłem trenować oraz melanżować
Zacząłem pisać, wybrałem ten kierunek
Pięścią na ulicy zdobyłem szacunek
Dzięki tobie Tomek trenowałem boks
Zacząłem wierzyć w siebie i w lepszy los
Dzięki tobie Maciek zacząłem robić rap
Zacząłem wierzyć w ludzi i w lepszy świat
Życie to nauka więc się nauczyłem
Jedna prosta rzecz - wiara daje siłę
Dwa, póki cię nie pochowają w glebie
To kim jesteś zależy od ciebie
[Verse 4: Rest]
Od najmłodszych lat życie już mnie nauczyło
Pa-patrz komu ufasz, pa-patrz komu ufasz
Jedna szczera miłość, bez niej by mnie tu nie było
To rodzina, przyjaciele, to oto te podwórka
Co miało na mnie wpływ, przesłuchaj, daj Boże
Nie życzę nikomu takich chwil i wspomnień
Bóg dał, ale los tak chciał, że też coś zabrał
10 lat staram się być ojcem dla brata
Świat zaczął się obracać zupełnie innym tempem
Coraz szybciej, coraz gorzej, więcej
Podszedł by móc żyć normalnie w tym mieście
I sam już nie wiem czy to pech czy szczęście
Jest jak jest, co ma być to będzie
Jest jak jest, co ma być to będzie