[Refren: Fazi]
Ja wolność kocham i rozumiem
Wolności wykorzystywać nie umiem
Ja wolność kocham i rozumiem
Wolności wykorzystywać nie umiem
[Zwrotka 1: Fazi]
Miał kupę długów w mieście, więc okradł dealera
Wiedział dobrze, gdzie mieszka, od kogo odbiera
Wyczekał moment, fachowo prześwietlił mieszkanie
Zmieścił się plus minus w bardzo dobrym kilogramie
I nic, niby dobrze, puszczał towar do palenia
Twardy jak kamień, gości afrykańskiego pochodzenia
Problem był taki, że nikt nie miał tego w mieście
Woził się jak Al Capone, proste, że wreszcie
[Zwrotka 2: Kaczmi]
Facet go namierzył, gdy zsiadał z motoru
Zobaczył i poczuł zimną średnicę otworu
Przy twarzy, a na odchodnе parę butów
Tym razem obyło się bez trupów
Ultimatum kasa albo wózek
Żadеn doktor nie złoży tak połamanych nóżek
Dowlekł się do kamienicy, zamarł na tapczanie
Liczenie w myślach, kalkulator na dywanie
[Zwrotka 3: Kamień]
By liczyć kasę w sytuacji bez happy endu
I wreszcie prawie na granicy obłędu
Zadzwonił przyjaciel, mam rozwiązanie
Robota jest prosta, nic złego się nie stanie
Pamiętasz ten park, w którym siedzą pedały
A te cioty jebane nie puszczają z ust pary
Wpadli do fury, wzięli imitację broni
Jak prawdziwa pasowała idealnie do dłoni
[Zwrotka 4: Fazi]
Wysiadł przy parku, schował się przy śmietniku
Miał tam czekać, dopóki nie usłyszy krzyku
Gol, Frutka podjechał na miejsce spotkania
Ten koleś w samochodzie był od ściemniania
Jesteś moim ideałem, jaka fajna tapicerka
A ja jestem słodszy od cukierka
Gdy miałeś po dziurki w nosie tego pedała
Zaczął gwizdać, bo sytuacja się skomplikowała
[Zwrotka 5: Kamień]
On wyleciał z bronią, wypierdalać z gabloty
No już, cała kasa, wy frajerskie cioty
Facet wysiadł, był zajebiście duży
A chłopaki nigdy nie należały do tchórzy
Szedł w jego stronę z uśmiechem na twarzy
Ręce miał zakryte dużą ilością tatuaży
No, dalej, strzelaj, zabij mnie, gnoju
Podchodził coraz bliżej pełen spokoju
[Zwrotka 6: Kaczmi]
Frajerze, nie masz jaj, nie pociągniesz za spust
A on nie mógł oderwać wzroku od jego ust
Cofał się pomału, poszedł na niego
Wystraszony uderzył plecami o coś twardego
Stare butelki, puszki, gałęzie, kupa śmieci
Porozrzucane w ciągu dnia przez bawiące się dzieci
Poczuł, że oczy zachodzą mu mgłą
W ciągu sekundy myśli jak szalone mkną
[Zwrotka 7: Fazi]
Złapał kawał kija, walnął z całej siły
Drzewa przeraźliwie echo odbiły
Nie, pomocy, drugi wyleciał z trójki
Podciął go od tyłu, by uniknąć długiej bójki
Bił go na oślep drzewem gdzie popadnie
Drugi stał w szoku, patrzył bezradnie
Facet już nie żył, a on jeszcze go lał
Krzyczał jak wariat, jak wariat się śmiał
[Zwrotka 8: Kaczmi]
Drugi przejrzał samochód, lecz nic nie było
Komórka, pusta walizka, na tym się skończyło
Marzenie o szybkiej, bezpiecznej kasie
Za kilka dni w porannej prasie
Przeczytał morderstwo, jeden sprawca złapany
Stał w miejscu jak posąg sparaliżowani
Pomału dochodziło do niego, jacy byli głupi
Normalne, że policja od razu cię udupi
[Zwrotka 9: Kamień]
Gdy dzwonisz z telefonu ofiary do dziewczyny
Drugi obdzwonił połowę dalszej rodziny
Psy po numerach od razu namierzyli
Tego drugiego bez problemu w domu osaczyli
Zaczęła się jazda, dotarli też do niego
On się gubił, wypierał, że nie wie niczego
Siedział na tapczanie
Obok matki i ojca i starszego brata a ich małe mieszkanie
[Zwrotka 10: Fazi]
Było pełne policji zadającej pytania
Spisującej po raz setny jego zeznania
Nie wytrzymał, przyznał się, matka wstała
Z wrażenia prawie zemdlała i się rozpłakała
Ojciec wycedził - nie chcę cię znać
Brat dodał teraz sam sobie radź
Skuli go, trzęsącego wyprowadzili
Nawet nie próbowali być grzeczni czy mili
[Zwrotka 11: Kamień]
Samotna cela przed prawdziwą rozprawą
Przysięgłych ławą, gorzką, zbożową kawą
Był nieletni uznany za niepoczytalnego
W chwili, gdy doszło do czynu tego
Drugi dostał z punktu piętnaście lat
Tylko raz go dotknął, gdy tamten padł
Młody przesiedział parę miesięcy, potem areszt domowy
Z ciągłymi podpisami całodobowy
[Zwrotka 12: Kaczmi]
W życiu tak bywa, połykasz ostre ości
Że, kurwa, nie ma i nie było nigdy sprawiedliwości
Równo dla każdego, słowa w słowie
A tak naprawdę równi będziemy chyba w grobie
Biedni, bogaci, starzy, piękni, młodzi
Śmierć każdego tak pięknie uwodzi
Do piachu i co ci z tego wszystkiego?
Krytego jacuzzi, osprzętu platynowego
[Refren: Fazi]
Ja wolność kocham i rozumiem
Wolności wykorzystywać nie umiem
[Zwrotka 13: Fazi]
Słucham dwójki Raekwona i nie chcę być gangsterem
Jak rymy Method wolę być dla ciebie zerem
Kolejnym numerem w miłosnych aktach
Nie uczestniczę w ważnych decyzjach czy paktach
Nawet z diabłem, a tym bardziej z nim
Mnie interesuje 100% hardcore rym
Jak matchball prawda, która boli
Czeka zamknięty w sile piętnastu naboi