ReTo
Jadę przez Warszawę
[Intro]
Szwed wyprodukował beat jak pojebany
Brrro

[Zwrotka 1: ReTo]
To WWA tu się, kurwa, robi buła — dzwoni wspólas (Ej)
Do roboty nie w białych koszulach, ja coś wsuwam (Brrro)
Dzisiaj to jest tatar, ciągle kombinuję, a ty piwo i kanapa (Ej, yeah, yeah)
Wydmuchałem katar, wyprostowałem banknot
Zamówiłem wóz za bańkę, także było warto (Aye)
Teraz nie mówię: "albo", tylko: "to i to"
A ty wychodzisz z małpką żytniej z odido
Wydam w tym tygodniu więcej niż zarobiłeś w rok (Wow)
Także w chuju mam obelgę i że wstawiłeś post (Wow)
Ciągle działam, by mieć więcej, bo po to mam dwie ręce
Mama mi dała wędkę, nie rybę na ten sztorm (Ajajajaj)

[Refren: ReTo]
Jadę przez Warszawę, gdzie kamery wszędzie obserwują mnie
Koguta błysk, nie widać gwiazd
Ktoś wezwał psy, ktoś komuś wisi hajs
Jadę przez Warszawę, gdzie zamknęli kumpla, bo mu towar wszedł
Ktoś rozjebał łeb, alе nie że swój
Cóż, dragi też raczеj nie służą mu

[Zwrotka 2: Kaczy Proceder]
Ze-ze-zero dwa-dwa, ludzie z miasta brudzą ręce — to normalka
Lecę naprzód, to utwardza, mocniej mordo niż Kamagra
Nie każdy w to gra, nie każdy może
Już razem z nami, przy jednym stole
Dalej jazda, w godle orzeł, chroń to godło, dobry Boże
Robię sos tu, póki mogę, aby ciągle być na topie
Słowo droższe od pieniędzy, trzymaj fason, by być lepszy
Wielu braci wyszło z nędzy, przez Warszawę dalej pędzi
Niszczą życie konfidenci (Jebać), CBŚP — kogut świeci
Nie wystarczą tylko chęci (Nie), czasem trzeba się poświęcić
Gdzie smutny świat jest? Za oknem krata
Z głową ku górze, nie sprzedam brata
Dalej latam, płyną lata, choć już nie raz w tarapatach
Chciał przeszkodzić cwany gapa, lecz zabrakło kurwie farta
Ziomuś smarkaj, to nie bajka (Yeah), przez Warszawę jadę w Nike'ach
Nie chciałbyś się znaleźć w nich, nie przesadzam, uwierz — fajrant
[Refren: ReTo]
Jadę przez Warszawę, gdzie kamery wszędzie obserwują mnie
Koguta błysk, nie widać gwiazd
Ktoś wezwał psy, ktoś komuś wisi hajs
Jadę przez Warszawę, gdzie zamknęli kumpla, bo mu towar wszedł
Ktoś rozjebał łeb, ale nie że swój
Cóż, dragi też raczej nie służą mu

[Zwrotka 3: Kaz Bałagane]
Pół godziny i krążenia, wreszcie parkuję na wteku
Pani z chihuahuą przy Louis bagu
Idzie cała grupa memów krokiem jak z wybiegu
TikTokowi wyjaśniacze — mówcy stylu więziennego, oh
Tylko na gorsze, jeżeli coś się zmieni
Dlatego wolę mieć własny kawałek zieleni
Nie masz pojęcia, jak tu ludzie są podzieleni
Wszystko na pokaz, bardziej fotki niż trening (Mordo)
Łowcy cieni, do Marbelli znowu lot (Yeah)
To ten widok, który Cię przyprawiał o ten zimny pot (Huh, huh)
Płonie Tesla — miała ograniczać smog
Ale wszystko to groteska, gdy świat obserwuje sparking spot

[Refren: ReTo]
Jadę przez Warszawę, gdzie kamery wszędzie obserwują mnie
Koguta błysk, nie widać gwiazd
Ktoś wezwał psy, ktoś komuś wisi hajs
Jadę przez Warszawę, gdzie zamknęli kumpla, bo mu to towar wszedł
Ktoś rozjebał łeb, ale nie że swój
Cóż, dragi też raczej nie służą mu