[Verse 1: Małach]
Co to kurwa były za czasy szkoły podstawowej jeszcze wtedy trzeciej klasy
I do Korwina się chodziło po rarytasy, starsi na kwasy
Rapowe kasety, szkoła i rodzinne wczasy
Świętej pamięci koleżcy co chodzili na beji, robili na nich dychę i się śmieli
A na przeciwko pizzy był warzywniak, a obok myjnia
I twarze wszystkich nas, każda teraz inna
Piła mi przy nodze była praktycznie zawsze
Do czasu, gdy na Szczęki się jeździło na melanże
I na obozach sportowych się piło, wtedy się żyło
Pamiętam pierwszy seks, a nie pierwszą miłość, nie
Pamiętam złość mojej Mamy, miała dość mnie
Nie tylko ona, w szkole też było podobnie
Pamiętam lata smak, pierdoliłem stopnie
I nie mając nawet grosza w kielni czułem się swobodnie
Skandal wyszedł wcześniej rok - to był, kurwa szok
Walkman, słuchawki w dzień i kiedy zapadł zmrok
Marzenia o tym, że może kiedyś będę też
Kimś kto spełniania marzenia w dzień, w nocy, kiedy chce
To były złote lata, znalazłem sens życia, choć nie mieszkał ze mną tata
Wiedziałem, że muzyka to nie będzie dla mnie strata
Nie przekonałem brata, 99 noszę w sercu - dla mnie piękna data
[Verse 2: Rufuz]
To był 99, a bez forsy był każdy jeden
Ja nie miałem jeszcze tej co teraz ksywy
To scratchowałem szyby, flamaster zawsze
Jak Walkman na taśmie, jak wzięli mnie na watch out na Dworcu Zachodnim
Najlepszy styl, z nami nawet bezdomni
Chrom kolor, wholecar, odlot, wiadomo
Jak KFC, HTP, Who's the King, JWP
Setki prac na stacji jak zdjęcia z wakacji
Podane jak na tacy, na cacy highlight'y, pokitrani w krzakach
Olszynka, Wileniak to hołd jest na trackach
Jak każda dobra blacha, kto smarował od rana
A kto miał najwięcej - Londyn, metro
To nie farmazon, widziałem zdjęcie, oby nie w areszcie
Za ten styl najlepszy w mieście, kominiara, fatcap na wejście
Warszawa cała w bombach
Podkłady po piwnicach słuchane po kątach
Ja zaczynałem, poznałem klimat, zapytaj starszych
Kto do dziś lata lub nawija
Ja nawijam, elo...