Słoń (POL)
Mordercze Wersy
[Zwrotka 1: Kaczor]
To te mordercze wersy na słabych MC wnyki
Z numerem pierwszym wchodzę, by wam pokrzyżować szyki
Grywam tam gdzie tłum publiki, przed nikim się nie zgrywam
Bywa tak, że braku logiki doszukuje się jakiś bałwan
Wjeżdżam niczym Niki Lauda na tor, mów mi Kaczor
Pan prawda wrócił, gule już skaczą, kruki kraczą
Dopóki bit bije w rytm, z tym się nie kryje
Tym żyje, prym wiodę, wataha ze mną w majk wyje
Z MVP logiem na bluzie od lat
Tak robię w nim ogień ty poczuj go na swej skórze
W kapturze jak Robin z Locksley wyjęty spod prawa
Wersem zakładam Ci na mordę kolumbijski krawat
Więc skocz mi
[Verse 2: Słoń]
Kiedy wchodzę na scenę zmieniam raperów w catering
Pierdole jedzenie bitów, pochłaniam całe kariery
Znów mam apetyt na mięso, ubieram makabrę w słowa
Pizgając foteczki z dzióbkiem przy Twoich zwęglonych zwłokach
Ty znasz ten wokal chłopaku kojarzysz ksywę i teksty
Nie jestem z tych zniewieściałych, co mogli by nosić kiecki
Nadal mnie kręci zniszczenie, w powietrzu wyczuwam siarkę
Tak wielu modli się o to żebym nie stawał za majkiem
Zawalczę dzisiaj o swoje a resztę zostawię z niczym
Bo moja przeciętna zwrotka to dla nich nieludzki wyczyn
Ty kiedy widzisz na niebie mój symbol lepiej zamilknij
Bo jestem królem upadłym, mistrzem morderczej nawijki
[Hook]
To te mordercze wersy, zwrotki, linie, słowa
Boże uchowaj, właściwą ścieżką nas prowadź
Pomimo potknięć my wkładamy w to serce
A wy w górę ręce to te wersy mordercze
[Zwrotka 3: Shellerini]
Wybijam rytm pięścią łobuz
[?]
Zabawę z bronią chuj w powóz
Znowu zły jak Kinga Preis
Jestem jak ED 2-0-9
Zionący ogniem [gatling?]
Tacy nie na styk
Wbijam się jak kły w befsztyk
Nie ma co pieprzyć mam przepis na kataklizm
To mordercze wersy szybki tranzyt do piekła
Co jest się czym chełpić każdy ma styl co miażdży ziom
W zderzeniu z nami z kraksy nie wyjdziesz jak Left Eye
To buja w ss class miesza jak we [?] typy
Przerwa w ciszy skurwiele w nerwach stoją jak wryci
Dajemy wycisk, fruniemy niczym British Airways
Psy tracą tożsamość niczym cipy w [?]
[Zwrotka 4: Ry23]
Lecą wersy w eter jak kule wyplute z uzi
Masz tu kilku graczy, a każdy ma wersów tuzin
Luzik wiem w kogo mierzyć, gdy wchodzi pętla
Więc jeśli nie masz nic na sumieniu, to się nie lękaj
Twa szczęka popęka, gdy w dźwiękach zatopisz głowę
Tej odłóż mikrofon i zdejmij pulower
Game over masz, jak jesteś miękki
Znasz ten strach, gdy w twarz nadlatują tę dźwięki
To towar z pierwszej ręki możesz go zabrać wszędzie
Inni swój towar kupują w second handzie
Jesteś w błędzie jeśli sądzisz, że coś Cię ochroni
Bo słowo zawsze będzie mocniejsze od broni
[Refren]
[Zwrotka 5: Koni]
Stąpamy twardo po ziemi z podniesioną gardą
I wciąż przemycamy prawdę, znów zdzieram gardło
Jedni patrzą z podziwem zawistni patrzą z pogardą
To te mordercze wersy niczym Albert DeSalvo
Wjeżdżamy z buta, mamy to czego szukasz
Mamy ten niepowtarzalny styl, jak odcisk kciuka
Uliczna sztuka nie rapowania luka
To nie kółko adoracji, co całuje się po dupach
Tej, to gówno buja, bo taki robimy tu rap
A twoje zdanie lata mi wciąż koło chuja
Zapisuje memuar, mój rap - ma sygnatura
I mam łeb na karku nie w pierdolonych chmurach
[Zwrotka 6: Rafi]
To te mordercze wersy, ten styl, bity i teksty
Zbiór zabójczych wierszy opisujących cały ten syf
Czasem w wersach więcej mięsa niż w sklepie mięsnym
Masz tu kumpli na tracku gracza z numerem pierwszym
Te bębny wybijają rytm naszego życia
Wiele za nami, ale jest jeszcze wiele do zdobycia
Taki mamy styl bycia, nadszedł dobry czas
Bym przestał się wpatrywać w tego, który ma dwa oblicza
Tu prawda ziom, czysta prawda z oczu bije
Pieprzyć uśmiech, kiedy za plecami rękę trzyma z kijem
Na pewno go użyje, więc pierdol żmije
To te mordercze wersy, przed nimi nic się nie ukryje
[Refren] x2