GREAF
Panaceum
Nie wiem czy chcę coś robić jeszcze
Chyba wolę spać, sobie płakać w poduszeczkę
Z domu nie wychodzę więcej
Lepiej daj mi znać co u ciebie
U mnie pięknie (jak zawsze)
Idę samemu na spacer
Gdzie ta motywacja do życia, by żyć jak facet
Chowam się jak ciuchy w szafie
Przez to będzie trudno sobie coś ułożyć raczej
Rzucam jak bomby na klatki
Dupy miały mnie za nic to będą rzucać mi majtki
Jestem najzwyklejszy pod słońcem jak drzwi mojej sąsiadki
A ty nie widziałeś tego o co ona się martwi
Za tym idą nawet martwi
Bo do płaczu się tańczy
Dd tych rzeczy pusty w środku zjem wszystko jak rój szarańczy
Chociaż kocham być samemu
Nie potrafię tak, potrzebuje jej jak tlenu
To jest moje panaceum, zażywam powoli
I wieszam jak błąd systemu
Michał ty musisz rozjebać
Wierzą we mnie wszyscy, a ja nie widuję nieba
Chyba dalej się już nie da
Chciałbym choć przez chwile wierzyć w siebie i się nie bać

Tam gdzie zaczynałem dzisiaj już nie patrzę
Ona dała szansę
Chciałem więcej niż życie na klatce
Czasem się udaje znasz mnie
Chociaż częściej nie, w moja głowę wejdź teraz to nieważne
Lepiej sobie pożyć sobie fajnie
Nie żyć tak jak
To się skończy źle
Kurwa na poważnie
Chociaż tak jest łatwiej
Chociaż tak jest łatwiej